Zapiski Szalikowca V

XVI kolejka (24/25 III)

ŁKS ŁOMŻA – Olimpia Zambrów

            Wreszcie po czterech miesiącach przerwy powróciły ligowe rozgrywki. Jak widać sporo osób stęskniło się za piłką, bo frekwencja była bardzo wysoka jak na nasze warunki (ponad 500 widzów). Z miejsca zbiórki wyruszamy w około 40 osób. Gdy jesteś już pod stadionem zza ogrodzenia podbijają do nas fani Olimpii Zambrów (15 osób), zaczynają się pruć – mają do nas pretensje o to skrojoną jesieni flagę – mówią że to nie fair kroić małolatów (!). Coś musiało im się pojebać bo flagę tą to skroili małolaci ale z Łomży (w kilka osób!), a z Olimpii nikt nawet nie stanął w jej obronie. Ostatecznie olewamy ich, nie wdając się w dyskusje z nimi, ani nie atakujemy – byli podpici trochę. Dobrze postąpiliśmy, bo po chwili gdy jesteśmy już na trybunie przychodzi koleś z klubu i mówi, że w przypadku spokoju na trybunach wynajmą dla nas autokar na wyjazd do Grajewa za ¾ ceny, idziemy na to, ale jeden warunek – musi być dzisiaj spokój. Do czasu rozpoczęcia meczu dochodzą kolejne osoby i nasz młyn osiąga rekordową liczbę 60 osób, na płocie rozwieszamy wszystkie nasze flagi, mamy też dwie na kij. Po rozpoczęciu spotkania rzucamy serpentyny, a doping prowadzimy naprawdę zajebisty. Goście też śpiewają, ale w osłupienie wprowadza nas rozwieszona przez nich flaga – identyczna jaką skroiliśmy im jesienią! Druga połowa  już ciekawsza, na początku odpalamy kilka kilogramów saletry i bez przerwy dopingujemy niewyzywając gości, czego nie można powiedzieć o nich. Momentami aż kurwica brała, słuchając ich. Ale wpadamy na pomysł, żeby pozbawić gości wszelkich złudzeń poprzez ponowne wykrojenie ich. I tak na drugą stronę udaje się kilka osób – kilkunastu minutowe oczekiwania na odpowiedni moment, jeden od nas zbliża się co raz bardziej i dosłownie w ułamku sekundy z płotu znika flaga Zambrowian! W tym momencie w naszym młynie szał radości…po tej akcji już do końca meczu nic się nie dzieje. Po ostatnim gwizdku stadion pustoszeje, piłkarze dziękują za doping i w momencie gdy już się zwijamy dochodzi do nas informacja, że Zambrów się rozszalał na ulicy, wśród normalnych ludzi, kroją nawet szal jednemu z dzieciaków, w obecności jego ojca (i pomyśleć, że przed meczem wypominali nam zachowanie nie fair!). Ruszamy w ok. 40 osobowym składzie do wyjścia, które blokuje ochrona w liczbie kilkunastu, nie ryzykujemy szturmu ze względu na obiecany autokar, sprintem biegniemy do furtki przy kasach, przy której nie ma jeszcze ochrony. Udaje nam się teraz wydostać na ulicę, ale jest już za późno bo Olimpię przejęły psy. Po chwili i koło nas pojawiają się radiolki, z czasem zjeżdża się ich co raz więcej. Zostajemy otoczeni – nie możemy już nic zrobić…Palimy jeszcze tylko skrojoną jesienią fanę Zambrowian na ich oczach i zaraz w obstawie opuszczamy tereny stadionu, po dotarciu w okolice „muszli” rozchodzimy się do domów. Inauguracyjny mecz rundy wiosennej oceniamy w skali 7/10 pkt.

POGOŃ ŁAPY – Pomorzanka Sejny

            Na ten mecz dostajemy zaproszenie już kilka tygodni wcześniej od fanów Pogoni i Sparty Szepietowo, głównym celem spotkania ma być układ między nami. Tak więc w niedzielny poranek wyruszamy samochodem w 5 osobowym składzie w stronę Szepietowa. Po dotarciu na miejsce, na dworcu PKP widzimy ok. 40 fanów Sparty. Po krótkiej rozmowie bierzemy dwóch od nich na pokład aby wskazali nam drogę do Łap, a później na stadion, a dwoje od nas ma dojechać pociągiem z główną grupą Sparty. Gdy docieramy na miejsce, zostajemy przywitani dość serdecznie już przy wejściu na stadion przez ochronę, a później miejscową publikę. Idziemy do młyna – fanów Pogoni ok. 15 z dwoma flagami, mówią że normalnie jest ich więcej, ale na mecze u siebie niewielu przychodzi, ze względu na to, że prawie nic się tu nie dzieje – podobnie jak u nas jesienią. Za chwilę na stadionie zjawiają się pociągowcy ze Sparty (oni natomiast mają zamknięty stadion po awanturach z Ruchem Wys. Maz, od tamtej pory są obecni na każdym meczu w Łapach). Przystępujemy do rozmów w sprawie tego układu – ustalamy, że na razie układ potrwa kilka tygodni, mamy wzajemnie wesprzeć się na naszych meczach w Grajewie (dwa tygodnie po nas Pogoń tam gra), a potem się zobaczy. Po 30 minutach rozmów opuszczamy stadion i wracamy do Łomży. Przejeżdżając przez Wysokie Maz. Zahaczamy o stadion, trwa tu mecz pomiędzy Ruchem, a Warmią Grajewo, na meczu efektownie prezentowały się obie ekipy (wspólny ok. 100 –osobowy młyn, dużo flag itp.) Dalsza droga do Łomży również bez przygód…

Z regionu:

– 60 osób z Warmii Grajewo melduje się w Wysokim Maz., na tym meczu obie ekipy zawierają zgodę.

XVII kolejka (31 III/1 IV)

Warmia Grajewo – ŁKS ŁOMŻA

            Na ten mecz czekaliśmy już od dawna, był on dla nas najważniejszy w tym sezonie. Spotkanie to wzbudzało bardzo dużo emocji w Internecie już nawet w czasie przerwy zimowej. Z zapowiedzi fanów Warmii można było wywnioskować, że będzie ciepło podczas tego meczu. Z Łomży wyruszamy obiecanym przez klub autokarem w 40 osobowej ekipie. Droga bez przygód. Kilkanaście kilometrów przed miejscem docelowym przejmuje nas radiowóz, a przy wjeździe do Grajewa czeka już więcej psiarni, zatrzymują nas, kilku z nich wsiada do autokaru – mówią, że zostaniemy wpuszczeni za friko, ma być spokój i tym podobne pierdolenie – olewamy ich i zbywamy śmiechem. Na sektorze gości jesteśmy przed meczem, z dwóch stron otacza nas psiarnia wraz z ochroną. Fanów Warmii w młodzieżowym młynie jest ok. 100, mają kilka flag. Spokój. Wraz z pierwszym gwizdkiem jedziemy z dopingiem dając z siebie wszystko, za kilka minut pod stadion w eskorcie psów podjeżdżają dwa busy, okazuje się że to Pogoń i Sparta (po 10 osób). Teraz w sektorze gości jest nas ok. 60 – doping prowadzimy naprawdę zajebisty, bez problemu przekrzykując miejscowych, odpalamy też dwie świece dymne w barwach. W trakcie przerwy w sektorze Warmii (siedzieli kilkanaście metrów od nas, na tej samej trybunie) zaczyna się coś dziać. Naradzają się, zaraz po tym z płotu znikają ich flagi, a po chwili ruszają w naszą stronę, my niepatrząc na obstawię robimy to samo, ale wśród Grajewian zabrakło zdecydowania i cofają się, my natomiast zostajemy zepchnięci przez psiarnię na swoje miejsca, Ci widząc to próbują jeszcze raz atakować, ale uspokaja ich kilku milicjantów. Sytuacja wraca do normy, na płocie ponownie pojawiają się flagi itd. Druga połowa to już słabszy doping dla ŁKS-u, więcej wyzwisk z obu stron – jednym słowem atmosfera staje się bardziej napięta. Po trzeciej bramce dla naszych odpalamy 1 racę. Mecz dobiega do końca, nasi piłkarze w pięknym stylu zwyciężają z liderem 3:0. Po tym jak gracze podziękowali nam za doping i udali się do szatni, w naszym kierunku leci grad kamieni (nie powodując większych szkód), próbujemy coś zainterweniować, ale po raz kolejny czujność psiarni zapobiega awanturze. Natomiast grajewska zbieraninia zostaje przegoniona przez 5 pałarzy (!) i to już koniec atrakcji tego dnia. Stadion opustoszał, nas odprowadzono do autokaru oraz busów i w eskorcie opuszczamy Grajewo. Po ujechaniu kilkunastu kilometrów nasi „opiekunowie” zawracają, my natomiast wraz z kibicami Pogoni i Sparty zajeżdżamy do przydrożnego baru i tam trochę balujemy, potem żegnamy się i każda z ekip rozjeżdża się w swoją stronę. Podsumowując to zawiedliśmy się trochę na Warmii, myśleliśmy, że są poważniejszą ekipą. Wyjazd w pełni udany.

XVIII kolejka (7/8 IV)

ŁKS ŁOMŻA – Unia Ciechanowiec

            Na tym meczu nic ciekawego się nie dzieje. Nas w młynie zbiera się ok. 30. Gości brak.

OLIMPIA WARSZWA – Broń Radom

            Na jedno z najciekawszych spotkań naszych przyjaciół z Olimpii wybrało się 3 fanów ŁKS-u. Dwie osoby do stolicy docierają już w piątek (mecz w sobotę), zostajemy ugoszczeni przez kilku z Olimpii, z którymi tego samego dnia wieczorem udajemy się na prawdziwy klasyk polskiej ligi, a mianowicie mecz pomiędzy Legią, a Widzewem Łódź (komplet widzów na trybunach, w tym ponad 600 osób z Łodzi – super oprawa z obu  stron…). Po tym spotkaniu zostajemy zabrani na imprezę do jednego z mieszkań. Na zajątrz dojeżdża do nas trzeci Łomżyniak. Na stadionie jesteśmy przed meczem po obiekcie i wokół niego kręci się kilkudziesięciu z Legii (większość z grupy „Turyści ’97”), oczekują na fanów Broni i ich przyjaciół z Polonii. Na płocie rozwieszamy jedną z naszych flag, nie spodobała się ona jednak Legionistom, zostaje zdjęcia przez nich z płotu i zwrócona nam. Podczas meczu młyn liczy ok. 40 osób, oprócz nas Olimpijczyków wspierają także fani KS Piaseczno i Hutnika Warszawa. W czasie przerwy dochodzi do słownych utarczek pomiędzy nimi, a nami, ale spokój… Ogólnie na meczu panuje nuda – przyjezdni nie pojawili się…W drugiej części gry miało miejsce ciekawe zdarzenie – Legioniści znudzeni brakiem atrakcji związanych z absencją gości wpadają na murawę, zabierają graczom piłkę i sami idą grać na boczne boisko…10 minut przed zakończeniem meczu opuszczają stadion i jadą skontrolować inne mecze w stolicy. Po końcowym gwizdku zostajemy odwiezieni przez Olimpię na dworzec i bezpośrednio wracamy do Łomży. Wyjazd w naszym wykonaniu średnio udany…

Z regionu:

– Fani Warmii Grajewo w 19 osób zaliczają wyjazd na Hetman Białystok.