Zapiski Szalikowca I

KIBICE ŁKS-U

            Na łomżyńskim stadionie od początku lat 90-tych z przestojami istniały grupy łomżyńskich kibiców, które śpiewem wspomagały swoich idoli. Ci najwierniejsi fani zawsze siadali na trybunie od rzeki. Jednak część ludzi z biegiem czasu przestała chodzić na mecze, część wyjechała do innych miast, część przeszła na bardziej bierny sposób kibicowania.
W sezonie 1996/1997 łomżyńscy skini (bardzo mocna grupa) kręcili młyn na ŁKS-ie, który potrafił osiągnąć nawet 100 osób, ale po roku wszystko upadło – kilku z nich poszukiwała policja i byli zmuszeni wyjechać, reszcie się znudziło, część wyjechała do innych miast na studia, za pracą. Jednak potrafili oni zmobilizować się jeszcze na mecz z Jagiellonią w 1998 r.

            Pod koniec rundy wiosennej sezonu 1999/2000 zebraliśmy się w 15 osób
i postanowiliśmy przywrócić życie kibicowskie na ŁKS-ie. Założyliśmy grupę BRIGADE ’99, do której należą tylko niektórzy łomżyńscy szalikowcy. Na stadionie zajęliśmy miejsce na trybunie od rzeki, uszyliśmy flagi na płot i na kije. W każdym sezonie staramy się zaliczać jak najwięcej wyjazdów, jednak z powodów finansowych są to te najbliższe i najważniejsze pod względem kibicowskim. Jeśli chodzi o kosy to mamy je z: Jagiellonią Białystok, Olimpią Zambrów i Wigrami Suwałki. Z innych klubów nie lubimy, lecz nie możemy nazwać tego kosami – Ruchu Wysokie Maz. I Warmii Grajewo (fan cluby Jagi).

„WOJNY Z JAGIELLONIĄ”

„Wszystko zaczęło się w październiku 1996 roku. Na mecz z drużyną z Białegostoku przybyło ok. 700 łomżyńskich fanów. Na to spotkanie przyjechali również chuligani ze „śledziowa” w liczbie 60 osób. Jeden białostoczanin już w bramie znokautował porządkowego i cała gromada ze śpiewem „ŁKS chujem jest” usiadła na trybunie od drogi. Zaskoczenie łomżyńskich fanów było tym większe, że nigdy wcześniej do Łomży nie przyjechała zorganizowana grupa szalikowców, a w Łomży też nie było chuliganów. Białostoczanie wyzywają ŁKS, a łomżyńscy fani, siedzący na trybunie od rzeki wyzywają Jagiellonię. W pewnym momencie Jaga wyskakuje na boisko i biegnie w stronę trybuny od rzeki, przeganiając zaskoczonych łomżan. Po chwili wszyscy wracają na swoje miejsce. Na stadionie od początku nie było ani jednego radiowozu. Wyzwiska można było usłyszeć znowu. Tym razem kilku Łomżan podbiega pod sektor Jagi, białostoczanie znów wyskakują, ale tym razem po przegonieniu jednej trybuny, przeganiają też drugą. Mecz zostaje przerwany w 3 minucie. W łomżyńskich fanach rośnie złość – przecież zostali przepędzeni z własnego stadionu. Po przyjściu posiłków z miasta, Łomża rusza na kibiców Jagi. Ci po krótkiej walce wycofują się poza stadion, w stronę Narwi. Jeden z nich nie zdążył uciec i zostaje powalony na ziemię po czym był bity przez kilkudziesięciu rozwścieczonych kibiców ŁKS. Po chwili na stadion zjeżdżają psy i uspokajają sytuację. Z chwili spokoju korzystają kibice Jagi wracając na stadion. Są wyłapywani przez policję i swoim autobusem odjeżdżają na komisariat w asyście psów.

            Następny mecz z Jagiellonią był na wiosnę 1997 roku. Kibice Jagiellonii chcąc rewanżu przyjeżdżają do Łomży w 120 osób. Łomżyński młyn tworzy ponad 200 osób w większości łomżyńscy skinheadzi. Białostoczanie są dobrze pilnowani przez psiarnię, więc przez cały mecz jest spokojnie. Po meczu łomżyńscy skini atakują policję, która pilnowała białostoczan, ale łomżanie zostają wyparci ze stadionu przez psów. Pod stadionem skini demolują wszystkie samochody z rejestracją białostocką, a następnie obrzucają interweniującą policję kamieniami, niszcząc dwa radiowozy. Psiarnia przegania wszystkich łomżyńskich fanów na miasto, gdzie skini znowu biją się z psiarnią.

            Następny mecz z Jagą był jesienią 1997 roku. Łomżyńscy działacze pamiętający burdy z wiosny tego samego roku, wystosowali zakaz przyjazdu kibiców gości. Mimo tego na stadion w Łomży dostało się 15 szalikowców z Białegostoku. Zostali od razu otoczeni przez policję Po stronie gospodarzy zasiadło ponad 1000 osób, w tym 80 osobowy młyn, składający się w większości ze skinów. Przed spotkaniem łomżanie próbują zaatakować Jagę, ale na drodze staje ochrona i psiarnia. W przerwie jeden z łomżan rusza przez boisko w stronę gości. Do niego wyskakuje dwóch białostoczan, ale zaraz lądują na glebie. Na pomoc kibicowi ŁKS ruszają jego koledzy, ale zaraz całe zajście uspokaja policja. W czasie meczu jeden z kibiców Jagi spadł z trybuny i musiał być hospitalizowany. Po meczu powtarza się sytuacja z wiosny, łomżyńscy skini demolują samochody na białostockich blachach. Tym razem w pacyfikacji łomżan bierze udział więcej policji i udaje się zaprowadzić porządek.

            Ostatni mecz z Jagą był rozegrany 7 czerwca 2000 roku. Spotkanie szalikowców było wyznaczone na godzinę przed meczem na Starym Rynku. Zebrało się ok. 15 osób i razem czekaliśmy na resztę. Po 5 minutach stania wokół nas zaczęły wolno krążyć radiowozy. Około godz. 16:10 ruszyliśmy na stadion w 30 osób. Ze śpiewem dochodzimy na obiekt, gdzie mimo rewizji wnosimy serpentyny i petardy. Na stadionie dołącza do nas grupa ponad 20 osób i cały czas przychodzili inni. Na 10 minut przed rozpoczęciem meczu „młyn” liczył ok. 150 osób. Piłkarzy wychodzących na murawę przywitał głośny doping. Wywiesiliśmy
3 największe flagi na płocie. Flag na kijach nie pozwolono wnieść na stadion. Uwagę wszystkich zwrócił pusty sektor, przygotowany dla fanów Jagiellonii. Jednak białostoczanie nie kazali na siebie długo czekać – w 5 minucie meczu na stadion dotarło w dwóch grupach około 80 kibiców. Wywiesili żółto-czerwoną flagę „Jagiellonia” i flagę Ruchu Wys. Maz. Po pierwszym gwizdku na murawę poleciało kilkadziesiąt serpentyn i sędzia musiał przerwać mecz. Przez pierwsze 20 minut dopingujemy non – stop (mało wyzywając, czego niemożna powiedzieć o kibicach Jagi, którzy już wchodząc na stadion wyzywali ŁKS). Na naszym sektorze zabawa. Około 30 minuty nad naszymi głowami pojawia się wielka biało-czerwona flaga, która po rękach wędruje z dołu w górę trybuny i z powrotem. Powoduje to ucichnięcie białostoczan, a potem z ich sektora można usłyszeć gwizdy. Wprawia nas to w śmiech – Białystok niby duże miasto, a ma kompleksy. Gości denerwujemy także okrzykami „Jaga Wasilków”. Im bliżej przerwy tym doping, ale też nasza uwaga co raz częściej skupia się na fanach Jagi, którzy spalili łomżyński szal (zdobyty na meczu ŁKS – Ruch Wys. Maz.).
W pewnym momencie z sektora gości wychodzi dwóch chłopaków bez szali i idą na nasz sektor. Zorientowaliśmy się o co chodzi i zaczęliśmy pilnować flag i tych chłopaków. Przed końcem połowy kibice Jagi zaczęli chować szaliki i nakładać kominiarki. Wtedy stało się pewne, że w przerwie będzie dym. Tuż po zakończeniu pierwszej części gdy dwóch wyżej wymienionych gości przeskakuje przez ogrodzenie i próbuje zerwać jedną z flag od razu kilka łomżyniaków staje w obronie flagi i przegania delikwentów. W tym momencie z sektora Jagiellonii na murawę wysypują się ludzie. Łomżanie siedzący po tej samej stronie co młyn panikują na widok biegnących ok. 35 chuliganów Jagi. Ta panika udziela się też części młyna i nagle nasze tyły uciekają z trybuny. Na nasze paski i pięści białostoczanie odpowiadają nożami, co sprawia, że i my wycofujemy się razem z flagami. Goście dobiegają do bieżni po naszej stronie i wracają do swojego sektora. Trochę dostaje „Waldemar” (pozdrawiamy), ale nic mu się nie stało. W tym momencie my, po zebraniu ponad 100 osób idziemy na drugą trybunę, gdzie siedzi Jagiellonia, w celu ataku. Na naszej drodze staje „olsztyńska prewencja”, która w liczbie ok. 100 zabezpieczała mecz. W drugiej połowie 15 szalikowców wraca na naszą trybunę, reszta pozostaje na krzesełkach i szuka okazji do zaatakowania Jagi. Teraz doping dla ŁKS-u słychać z obu stron stadionu. Tych 15 kibiców wywiesza największą flagę „ŁKS Łomża” i odpala kolorowe świece dymne. Cała trybuna tonie w białym i czerwonym dymie. Przyszła kolej na kilkadziesiąt torebek saletry, po których zapaleniu na boisku zapanowuje półmrok. Następnie odpalamy niebieskie świece dymne i obie grupy kibiców głośno śpiewają „Oli-Olimpia Warszawa…”, na to wszystko reagują porządkowi, ale olewamy ich. Na 15 minut przed końcem grupa łomżan z trybuny od rzeki przenosi się do reszty na krzesełka. Około 80 minuty pada bramka dla ŁKS-u, na trybunach zapanowuje szał radości. Tuż przed końcem, jeden z kibiców białostockich dostaje kilka razy pałką od psa, my śpiewamy „zostaw kibica…”, dostajemy brawa od szalikowców Jagi. Do końca meczu głośny doping, krzyczenie nazwiska trenera i tradycyjne „Prezes chuj…”. Po spotkaniu psy wyprowadzają szalikowców Jagiellonii na boczne boisko, a nas wyganiają ze stadionu. Pod obiektem dochodzi do starcia z policją. W psiarnię lecą kamienie, niszcząc 2 radiowozy. W odpowiedzi policja rusza za nami w pościg. Dobiegają do Placu Kościuszki (rondo niedaleko stadionu), pałują ludzi wyglądających na kibiców. Kilka osób zostaje zatrzymanych, ale po kilku godzinach zostają wypuszczeni.

            Wzajemnych derbów z Jagiellonią już nie będzie, ponieważ BKS gra teraz w 3 lidze, a ŁKS nadal w 4. Działacze łomżyńscy się cieszą, ale dla nas pozostał duży niedosyt, szczególnie po ostatnim meczu i chęć rewanżu. Przez ten okres prawie 4 lat nie pojechaliśmy ani razu do Białegostoku. Jest to spowodowane tym, że dopiero od 2 lat w Łomży jest prawdziwa ekipa jeżdżąca na wyjazdy. Zawsze z Jagiellonią możemy się spotkać jeżdżąc na mecze z ich fan clubami np. do Grajewa czy Wysokiego Mazowiecka.”

Artykuł pochodzi z zina „Brigade ‘99” nr 1/01(02) marzec 2001

ZGODA Z OLIMPIĄ WARSZAWA

Pierwsze nasze kontakty rozpoczęły się na wiosnę 2000 roku. Wtedy kilku fanów ŁKS-u przebywających w stolicy odwiedziło Olimpijczyków na jednym z ich meczy, tak zaczęła się znajomość. Jednak oficjalną zgodę przybito na meczu pomiędzy naszymi drużynami w Warszawie wiosną ’00. Na ten czas młyn Olimpii liczył średnio 20-30 osób, oprócz nas WRKS ma jeszcze zgody z KS Piaseczno i Hutnikiem Warszawa, kosa to Polonia Warszawa. Oprócz swojemu osiedlowemu klubowi wszyscy oczywiście kibicują Legii. Mają najładniejsze flagi spośród innych mniejszych ekip stolicy. Ich wewnętrzno-klubowe grupy to: „Olimpijczycy ‘01”, „UTG ‘02”, wydają własnego Zina. Barwy Olimpii są biało-niebieskie, a klub powstał w 1952 r. i od tamtej pory nieprzerwanie balansuje pomiędzy 3,a 4 ligą.