Bez cudu nad Narwią nie byłoby cudu nad Wisłą

Inaugarcja sezonu, powrót na macierzystą trybunę, dobre informacje finansowe i kadrowe z klubu powodowały, że wiele od tego meczu oczekiwaliśmy. Nie zawiedliśmy my, nie zawiedli piłkarze, którzy stanęli na wysokości zadania. Wynik 5:1 jest jak najbardziej satysfakcjonujący, dawno nie widzieliśmy tak wysokiej wygranej naszego zespołu. Tego dnia wystawiamy ok. 100 osobowy młyn i wywieszamy trzy flagi, z nami tego dnia Sparta Szepietowo w 12 osób z jedną flagą, prowadzimy solidny doping przez całe spotkanie.
Na początku drugiej połowy zaprezentowaliśmy przygotowaną oprawę, której motywem przewodnim było upamiętnienie obrony Łomży przed nawałą bolszewicką podczas wojny w 1920 r. Wówczas niecały tysiąc żołnierzy z batalionu zapasowego 33PP (w ciągu kolejnych dni wycofujące się oddziały polskie wzmocniły tę liczbę do 3500 żołnierzy) wraz z mieszkańcami naszego miasta bohatersko odpierali ataki 12-nastu bolszewickich dywizji. Pomimo przerażającej przewagi wroga, miasto przez 5 dni trwało niezdobyte, zatrzymując czerwoną zarazę przed pochodem na Warszawę. Dopiero załamanie frontu pod Miastkowem oraz groźba otoczenia Łomży sprawiły, że naczelne dowództwo wydało rozkaz oddania miasta i wycofania wszystkich oddziałów w kierunku na Różan. Sam Piłsudski miał powiedzieć, że „Bez cudu nad Narwią nie byłoby cudu nad Wisłą” i takie również hasło ląduje na naszym transparencie. Odśpiewany został hymn, do tego prezentujemy układające się w biało-czerwoną flagę szarfy i odpalamy race, które nadają całości ultras klimatu.

Gdy próbujemy wyjść ze stadionu, drogę blokują nam beneficjenci trwającej pandemii – policja, która kordonem w pełnym rynsztunku, z tarczami i miotaczem gazu blokuje bramę, wypuszczając po jednej osobie. Tutaj rozkręca się prawdziwy kabaret – musisz mieć założoną maseczkę, ale masz ją zdjąć, ma być zachowany odstęp, ale sami tłoczą ludzi jeden obok drugiego, blokując jedyne wyjście z trybuny.
Dodatkowo wspinają się na swoje intelektualne wyżyny i parkują lodówę na chodniku przy wejściu na trybunę od rzeki, zupełnie zasłaniając widok na jadące samochody od strony miasta, przez co każda próba wyjechania z przystadionowego parkingu wiąże się z zatrzymywaniem ruchu na całej ulicy.