Za nami aktywny kibicowsko weekend. Zaczynamy w piątek, w 14 osób wspieramy układowiczów z Olsztyna na domowym meczu z Zagłębiem Sosnowiec.
Spóźniamy się na mecz, ale dzięki temu jeden z kibiców gospodarzy na wejściu zostaje przez nas odbity z rąk ochrony przez co wywiązuje się małe zamieszanie. Nadciągające posiłki z trybun przekonują służby porządkowe, że kontynuowanie spięcia jest bezsensowne. Bardzo dobra atmosfera na trybunach, oprawa Stomilu w asyście piro, duża ilość przyjezdnych w klatce, tylko wynik na murawie (porażka 1:3) przypominał naszą łomżyńską codzienność w podlaskiej lidze buraczanej. Po meczu wspólne piwkowanie i rozkminki o wszystkim i o niczym nad jeziorkiem, dziękówa i do następnego!
W sobotę po raz kolejny nieoficjalnym wyjazdem wspólnie z braćmi z Szepietowa kierujemy się na ich wyjazdowy mecz w Siemiatyczach. Sparty 19 z jedną flagą, nas 25 osób, psy na szybkości ściągają posiłki z Bielska, gdzie nasz ŁKS rozgrywał równolegle swoje spotkanie.
Po standardowym trzepaniu fur i spisaniu ruszamy całą kolumną do Bielska na II połowę. Na trasie urywamy się psom i parkujemy autami tam gdzie nam się to podoba. Na stadion wchodzimy od strony wejścia dla gospodarzy i wzdłuż trybuny kierujemy się do klatki gości. Nas w sektorze gości 28 osób + 19 Sparty Szepietowo. Do końca spotkania prowadzimy doping oraz trwa festiwal obustronnych bluzg z gospodarzami, którzy zebrali się jak na ich możliwości solidną liczbą (ok. 50 osób?). Nasi piłkarze przegrywają w końcówce spotkania 3:2 i to tyle. Powrót z dużym balastem i tradycyjnymi problemami z psami, jeden z nas ląduje na dołku tuż pod granicą z Białorusią. ZIWPJB!
Pozdrowienia i podziękowania za udany weekend dla braci z Szepietowa i Olsztyna! ŁKS ON TOUR zaprasza wszystkich niezdecydowanych na kolejne wojaże po regionie.
Autor: D.